niedziela, 29 września 2019

29-09-2019



Wolę napisać coś dzisiaj niż jutro, bo nie wiem jak będę się jutro czuć. Dzisiaj jest ostatni dzień mojego urlopu. Właśnie wróciłam z meczu. Jestem zmęczona (2302 kroki na tę chwilę, jak na mnie to dzienna norma, więc jest bardzo dobrze i mam prawo być zmęczona), ale ja w sumie nie o tym ;) Jako osoba chora spotykam się z różnymi opiniami: „jest tak wcześnie, a ona już tak się chwieje”, „nawet nie potrafi prosto iść” itp., ale zdecydowanie częściej natrafiam na pozytywny odzew i to jest naprawdę SUPER. Uwierzcie, że gdy dzisiaj usłyszałam - jak podchodziłam do bramek, aby wejść na stadion i już po moim chodzie widać, że coś jest nie tak - „spokojnie, pomogę jakby co”, to robi się cieplej na sercu. Później spadł mi bilet, schyliłam się, aby go podnieść (niezgrabnie, ale zawsze) i ktoś powiedział: „czy, aby Pani nie pomóc?” – serce rośnie. Albo gdy mam wejść schodami do pracy, a ktoś przytrzymuje mi drzwi, mimo że nie musi, jest to mega miłe. I chciałabym, aby zawsze tak było w odniesieniu do każdego, a zwłaszcza starszego lub schorowanego. My i tak mamy problemy z akceptacją siebie w chorobie, ze spadkiem sił czy tego, że organizm niedomaga i nie chce nas słuchać. Takie słowa lub gesty dają po prostu wiarę i siły w to, że wcale tak źle być nie musi. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie zawsze widać po każdym chorobę, że nasze myślenie często opiera się na błędnych stereotypach, ale starajmy się widzieć człowieka w człowieku :)

A urlop był SUPER. Była piękna pogoda we Wrocławiu (nawet 24 stopnie!) i okolicach, więc koniec lata i początek jesieni zaliczony dla pogody celująco ;) I, jako fani planszówek, nagraliśmy się z Jackiem za wszystkie czasy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz