niedziela, 15 marca 2020

15-03-2020

Koronawirus. Komisja ds. orzekania o niepełnosprawności. Kontrolny rezonans magnetyczny. W ostatnim czasie, chcąc nie chcąc, musiałam trochę bardziej skupić się na zdrowiu. Nie lubię takich sytuacji, tzn. zauważyłam ostatnio, że nie czuję się do końca komfortowo, gdy muszę mówić o chorobie z lekarzami lub innymi pacjentami. Czuję się później chyba bardziej chora niż naprawdę jestem. Albo inaczej: „nagle” zdaję sobie sprawę z tego jak jest źle i mnie to przygnębia. Bardzo przygnębia…

Koronawirus. Temat bardzo na czasie. Ale krótko: muszę na siebie uważać. Tyle. Miałam wziąć zwolnienie, bo, pracując w urzędzie, mam ciągły kontakt z interesantami, co może stanowić dla mnie dodatkowe zagrożenie. Ale problem rozwiązał się sam. W chwili obecnej, z uwagi na zdrowie mieszkańców i pracowników, urzędy zamykają się na bezpośredni kontakt z interesantami. Kamień z serca, bo naprawdę nie wiedziałam już co robić. Choć chyba wiedziałam, ale nie chciałam. Aj, ta moja ambicja…

Komisja ds. orzekania o niepełnosprawności. Hmm, wszystko trwało długo, bo czekałam 1,5h na spotkanie z lekarzem, i nie było zbyt przyjemnie. Czasem zastanawiam się, dlaczego lekarze chcą zrobić z Ciebie kogoś zdrowszego na tych komisjach niż naprawdę jesteś? Rozumiem, że jest wielu oszustów. Ale po co to bycie niemiłym i ta złość przy rozmowie? Dopiero lekarka „spuściła z tonu”, gdy zaczęła mnie badać. Ale nie wiem jeszcze jaka będzie decyzja. Na razie mam stopień umiarkowany. A w zasadzie miałam do 29 lutego.

Rezonans magnetyczny. Nie mogłam wejść do szpitala z osobą towarzyszącą. Jest to zrozumiałe w chwili obecnej, co nie zmienia faktu, że dosyć trudne, gdy masz problemy z poruszaniem się, a część osób patrzy nieco dziwie, gdy nie dasz rady się wyprostować, gdy musiałeś na chwilę przykucnąć albo gdy idziesz nieco krzywo. „Czyżby nowe objawy przy koronawirusie?” Nie, spokojnie, to tylko SM :) Spotkały mnie duże kolejki przy rejestracji na badanie. Ale nie było tak źle. Cierpliwość to cecha, której nauczyłam się w końcu, udzielając korepetycji dzieciom ;) Później kolejna kolejka już na samo badanie. A w niej inna osoba, która choruje na SM i również czeka na badanie. I pytanie: „Czy ma Pani jakieś inne objawy niż problemy z poruszaniem się?”. Niemalże identyczne pytanie zadała mi lekarka na komisji. I moja (taka sama zresztą) odpowiedź: „Nie wiem, jakich objawów nie mam i z czym nie mam problemów”. Ehh.. Badanie. 30min. I po sprawie. Wynik? Dowiem się za jakiś czas. Możliwych scenariuszy jest kilka, ale w sumie każdy prezentuje się nieźle. Zobaczymy :)