Na początku chciałabym bardzo podziękować niezwykle hojnemu darczyńcy, który wpłacił dużą kwotę pieniędzy na moją rzecz. Byłam naprawdę zszokowana, widząc swoje comiesięczne rozliczenie fundacyjnego konta. Dziękuję bardzo raz jeszcze za tak hojny gest!! :)
Nadmienię, że każda wpłata (czy to
darowizna, czy z tytułu rozliczenia 1% podatku) jest dla mnie niezwykle ważna.
Dziękuję za wszystkie z całego serca! :)
A teraz o nowym leku. Jak jest? Na
pewno o wiele lepiej, jeśli chodzi o siłę i wytrzymałość. Jestem w stanie
„przesiedzieć” w pracy te 7h, będąc cały czas skoncentrowana i nie brakuje mi
sił. To dla mnie bardzo ważna sprawa, dlatego chyba najbardziej cieszę się
właśnie z tego. Widzę, że nieco szybciej się regeneruję i o wiele rzadziej
wstaję rano z uczuciem jakbym już przerzuciła z pół tony węgla. W pierwszych
dniach tygodnia podnoszę wyżej nogi przy chodzeniu, choć zależy to także od
pory dnia i tego, czy udało mi się odpocząć od poprzedniej aktywności. Na razie
nie odnotowałam większej poprawy, jeśli chodzi o objawy móżdżkowe (problemy z
równowagą, oczopląs, drżenia głowy). Bardziej uciążliwych skutków ubocznych
nowego leku nie zauważam na razie.
Zaznaczę także, że rozpoczęłam
masaż powięziowy. Ku mojej uciesze poprawiła się sprawność mojej prawej ręki,
dzięki czemu nieco ładniej piszę i częściej używam jednej ręki, a nie dwóch,
przy myciu zębów szczoteczką. Na moje wyższe podnoszenie nóg także i ta terapia
ma na pewno swój wpływ. Widzę chwilami także inne pozytywne rzeczy, ale ze
względu na ich dużą tymczasowość, na razie o nich nie napiszę. Nie będę
ukrywać, że zdarzają się i negatywne efekty, ale zdaję sobie sprawę, że muszę
poczekać jeszcze z właściwą oceną tej formy usprawnienia. Mój organizm
potrzebuje więcej czasu, aby się przystosować. Dwie nowe terapie w moim życiu
to naprawdę dużo dla mojego organizmu.
Reasumując, patrzę z nadzieją na
to, co przyniosą kolejne dni. Jest dużo pozytywów, ale i zdarzają mi się ciężki
chwile, gdy oczopląs i drżenia dosłownie nie dają mi żyć… Ale znam siebie.
Jestem wytrwała i cierpliwa. Będzie dobrze. Innego wyjścia nie ma :)
Zaraz Nowy Rok. Minęło 18 lat chorowania. Nie przywiązuję się jakoś szczególnie do liczb, ale akurat ta daje mi do myślenia.
Na nadchodzące, świąteczne dni
pragnę Wam życzyć przede wszystkim dużo zdrowia, spokoju i możliwości skupienia
się na tym, co jest chyba najważniejsze – aby być razem. Wtedy naprawdę można
wszystko! Wesołych Świąt! :)