niedziela, 21 stycznia 2024

21-01-2024

Pozdrawiam z Nowym Rokiem, życząc wszystkiego, co dla Was najlepsze!! :)

Tak się cieszę, że mogę znowu coś napisać. Tak, wiem, to ja o tym przecież decyduję, kiedy coś napiszę, ale czekałam na to, aby móc zrobić to z lekkością ducha… Czas od około 20. grudnia nie był dla mnie łatwy. Pojawiły się pewne przykre dla mnie kwestie związane z moją pracą, ale na szczęście nie tak dawno zakończyły się dla mnie pozytywnym rezultatem :) Raczej nie jest tajemnicą dla nikogo, że moje życie zawodowe nie jest usłane różami i to zupełnie nie z mojej winy. Niekiedy zastanawiam się, czy mogłabym zrobić coś więcej, coś „lepiej” w tym aspekcie, ale raczej nie. Choć powinnam może pomyśleć o jakichś detalach. Wtedy mogłoby się coś pewnie znaleźć…

Wyniki rezonansu. Z grubsza bez zmian, więc naprawdę dobrze (choć po cichu liczyłam na cokolwiek więcej), ale pojawiła się konieczność zrobienia także rezonansu kręgów szyjnych, gdyż obraz obecnych tam ognisk był bardziej nasilony niż w badaniu głowy przed rokiem. Wyników tego drugiego rezonansu jeszcze nie znam, ale skoro nie kontaktowała się ze mną moja neurolog, to mogę domniemywać, że jakaś tragedia tam się nie dzieje. Czytanie opisu rezonansu do łatwych nie należy. Widzisz te wszystkie medyczne pojęcia, których jest zdecydowanie za dużo i zastanawiasz się, dlaczego to wszystko pojawiło się w twojej głowie, twoim ciele. Co zrobiłeś nie tak, czego nie zrobiłeś i kiedy to wszystko się zaczęło. Mój pierwszy rzut miał miejsce w wieku 16. lat, ale na pewno te wszystkie zmiany w mózgu zaczęły zachodzić wcześniej. Pewne detale, niektóre wydarzenia mogę niejako przypisać chorobie, ale raczej nieprędko poznam przybliżoną datę, gdyż byłaby skorelowana z przyczyną powstania samej choroby, a ta jest po dziś dzień nieznana.

Początek listopada to z kolei czas kolejnej dawki leku. W trakcie jego podawania pojawiły się ponownie pewne objawy alergiczne, ale, tak jak poprzednio, wystarczyło trochę zwolnić szybkość z jaką leciała kroplówka i wszystko już było w porządku. Jak jest po kolejnej dawce leku? Mam wrażenie, że lepiej, zwłaszcza gdy porównuję to z czasem z końca września - październikiem ub. r. A w zasadzie było lepiej nim pojawił się śnieg. Mam wrażenie, że on obnaża niemalże wszystkie moje „fizyczne” słabe strony – problemy z chodzeniem i równowagą. Wygląda to naprawdę źle, ale muszę to przetrwać – to obciążenie i fizyczne, i psychiczne, które się z tym wiąże. W ostatnim tygodniu nie mogłam liczyć na tatę, jeśli chodzi o transport do pracy, ale moje koleżanki z pracy bardzo mi tutaj pomogły i jestem im za to niezmiernie wdzięczna :)

Już mam w głowie chodzenie z kijkami do nordic walking. Niech tylko pojawi się za oknem w końcu ta wiosna (żeby nie było, uważam, że zima jest także nam wszystkim i przyrodzie potrzebna). Trzeba się wziąć za tę swoją siłę i wytrzymałość ;) Jak dobrze, że ponownie zaczyna się we mnie pojawiać większa wola do walki o swoją codzienność.

Zbliża się czas, gdy będziemy mogli przekazywać 1,5% swojego podatku. Gdybyście wypełniając swój PIT pomyśleli o mnie lub kimkolwiek, komu te środki mogłyby się przydać, to będę bardzo wdzięczna za tak okazane serce :)