poniedziałek, 18 listopada 2019

15-11-2019

Jestem wzruszona. Nawet nie wiecie, ile znaczy dla mnie bezinteresowne wsparcie. Po raz kolejny zobaczyłam jak piękni i dobrzy możemy być dla siebie. Moje serce rośnie, aż ledwo mogę je utrzymać w piersi :) Tyle dobrego spotkało mnie przez te dwa dni :)

To był dobry dzień. Co prawda rano nie dałam rady chodzić i było mi ciężko zrobić cokolwiek. To efekt wczorajszego spaceru (bardzo długiego jak na mnie ;)). Ale od około południa było mi lżej. Ciężkość nóg odeszła i można było żyć ;) Lubię spacerować. Zdecydowanie zbyt rzadko to robię, co jest wielkim błędem. Wiem, że często jest mi ciężko zrobić zwykły („normalny”, bo bez chwiania się jak chorągiewka na wietrze) krok, ale jeśli chcę być sprawna, to muszę chodzić. Po prostu.

środa, 13 listopada 2019

13-11-2019

Jestem chwilowo załamana... Daj mi Boże siły, aby unieść to wszystko :(

Niedługo wstanie nowy dzień.

sobota, 9 listopada 2019

09-11-2019

Ten tydzień jest naprawdę fajny i łaskawy dla mnie :) Dobrze mi się chodzi, od czwartku także poprawiło się moje pisanie. Czuję się „lżejsza” o jakieś 10 kilogramów. Chodzę niekoniecznie prosto nadal, ale najważniejsze, że dam radę iść. I mam nowe postanowienie w tym temacie: jeśli będę czuć, że dobrze mi się idzie, to będę iść tak długo, aż nie zacznie mnie zbyt mocno „znosić” w którąś ze stron. Nie chcę się zatrzymywać. Trzeba ćwiczyć wytrzymałość.

Mamy sobotę i przychodzi wtedy z reguły większe zmęczenie. 35h pracy w tygodniu (wysiłek, stres). Ponadto, mam wrażenie, że w sobotę mój organizm po prostu wie, że może „odpuścić” i dlatego jestem jak połamana. Muszę tylko uważać, aby nie wkradło się do tego jakieś przeziębienie, bo czułam się dzisiaj „niewyraźnie”. A infekcje nie są przy mojej chorobie mile widziane i mogą być naprawdę niebezpieczne. Leki od SM, które biorę, dodatkowo osłabiają mój układ odpornościowy, więc trzeba mieć się stale na baczności.

sobota, 2 listopada 2019

02-11-2019

Nie lubię być sama. Nie umiem być sama, gdy nikogo nie ma obok. To dla mnie jakaś mordęga… Jestem wtedy smutna, nieefektywna… chociaż nie! Ja, aby zabić czas biorę się za sprzątanie i inne obowiązki domowe, więc powinnam się cieszyć, bo praca wre. Ale tak nie jest… Na komisji o przyznanie stopnia niepełnosprawności psycholog zawsze pyta o życie towarzyskie, czy się jakoś zmieniło. Kiedyś tego nie odczuwałam, bo mieszkałam z rodzicami i ciągle ktoś był obok. Teraz jest zupełnie inaczej, wszystko zmieniło się o 180 stopni. Wyprowadziłam się, można uznać to za oznakę dojrzałości, ale czegoś ciągle mi brak. Bliscy i znajomi są nadal, ale czasem czuję, że nie ma nikogo, nie ujmując niczego komukolwiek z nich.

2. listopada. Dzień Zaduszny. Może tak ma być…