Mamy sobotę i przychodzi wtedy z reguły większe zmęczenie.
35h pracy w tygodniu (wysiłek, stres). Ponadto, mam wrażenie, że w sobotę mój
organizm po prostu wie, że może „odpuścić” i dlatego jestem jak połamana. Muszę
tylko uważać, aby nie wkradło się do tego jakieś przeziębienie, bo czułam się
dzisiaj „niewyraźnie”. A infekcje nie są przy mojej chorobie mile widziane i
mogą być naprawdę niebezpieczne. Leki od SM, które biorę, dodatkowo osłabiają
mój układ odpornościowy, więc trzeba mieć się stale na baczności.
Blog o moim życiu i walce z SM - stwardnieniem rozsianym
sobota, 9 listopada 2019
09-11-2019
Ten tydzień jest naprawdę fajny i łaskawy dla mnie :) Dobrze
mi się chodzi, od czwartku także poprawiło się moje pisanie. Czuję się
„lżejsza” o jakieś 10 kilogramów. Chodzę niekoniecznie prosto nadal, ale
najważniejsze, że dam radę iść. I mam nowe postanowienie w tym temacie: jeśli
będę czuć, że dobrze mi się idzie, to będę iść tak długo, aż nie zacznie mnie
zbyt mocno „znosić” w którąś ze stron. Nie chcę się zatrzymywać. Trzeba ćwiczyć
wytrzymałość.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz