Aktualnie jestem na zwolnieniu. Dopadł mnie wyjątkowo silny
ból karku, promieniujący do prawej ręki, która automatycznie zaczynała
drętwieć. Chodziłam z tym bólem kilka dni do pracy, ale wstałam jednego dnia i
nie dałam rady nic zrobić, a myśl o pracy zaczęła mnie przerażać. Wiedziałam,
że nie dam rady względnie dobrze funkcjonować w pracy i dlatego udałam się do
lekarza rodzinnego po silniejsze leki i dostałam w gratisie zwolnienie. Nie
lubię być na zwolnieniu, nie lubię się czuć nieprzydatna, ale powoli uczę się,
że czasem trzeba wyluzować i po prostu się zrelaksować ;) Przy SM zwiększone
napięcie mięśniowe to podstawa, dorzuciłam do tego większy stres w pracy i
olbrzymi ból karku wraz z drętwieniem ręki był już gotowy… A człowiek chciałby
po prostu normalnie (choć dla wielu ludzi i tak zapewne takie życie do
normalnych nie należy ;) ) żyć, ehh.
Czuję się już na szczęście lepiej, choć dzisiaj ogarnęła
mnie jakaś niemoc i jestem potwornie zmęczona. Wczoraj trochę poćwiczyłam,
byłam też z 20-25 min na podwórku, więc to był dobry dzień J Obiecałam sobie
chodzić codziennie, chociaż wokół bloku, aby jako taką sprawność utrzymać. Co
więcej, wiem, że muszę się mniej stresować w pracy, dlatego też po prostu
prawdziwie odpoczywam na zwolnieniu. Gram w pokera w aplikacji, przeglądam FB,
internet i oglądam TV jak większość Kowalskich i moja dewiza ostatnio opiera
się na „luz blues”. Oby efekty były zadowalające.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz