niedziela, 29 września 2019

04-05-2019


Jeszcze 2 dni temu ledwo chodziłam, myślałam, że to trwałe pogorszenie mojego stanu, ale cieszę się  i to bardzo, że jest lepiej. Kiedy źle mi się idzie, kiedy po prostu nie dam rady iść, mam wrażenie, że mój świat się wali. Nic nie cieszy, a ja zagryzam zęby i staram się iść dalej. Łzy napływają do oczu, ale nie chcę się rozkleić. Z jednej strony płacz mi pomoże wyrzucić ten nadmiar emocji, ale z drugiej – żadne emocje w nadmiarze przy SM nie są wskazane.

Postanowiłam więcej ćwiczyć. Co prawda i tak ćwiczę każdego dnia, mało, ale codziennie, od razu po wstaniu, przed pójściem do pracy. Od czasu do czasu, gdy mam po pracy więcej sił, nie zapominam o tańcu, bo to ponoć najlepsza forma ruchu dla pacjentów neurologicznych, wg jakiejś teorii oczywiście. Włączyłam do tych swoich ćwiczeń także jazdę na rowerku stacjonarnym, na razie max 5 min, ale zawsze. Dodałam do tego 1-kilogramowe hantelki do ćwiczeń rąk i nóg. I ćwiczenie równowagi, idę noga za nogą w jednej linii, z asekuracją „ścianową” lub drugiej osoby. Hmm, ale muszę włączyć do tego jeszcze ćwiczenia z rehabilitantem. Przynajmniej raz w tygodniu. Trzeba działać. Chciałabym przecież mieć tyle sił, aby wejść do sklepu z ciuchami, aby móc przechodzić z „wieszaków do wieszaków”, aby mieć tyle siły, aby nie musieć ciągle siadać i odpoczywać. Niby pryszcz, a jednak tak wiele, bo wpływa na jakość życia.

Powinnam myśleć także więcej o sprawności umysłowej. Czasem czuję się taka „przytłoczona”, a głowę mam jak balon od natłoku sama nie wiem już czego. Wiem, że myślę dobrze i moje reakcje są prawidłowe, ale mogłoby to być zdecydowanie szybciej. Jestem wolniejsza nie tylko fizycznie. I muszę to poprawić. Zawsze kochałam czytać, przez oczopląs bardzo to zaniedbałam. Robię wszystko, żeby wrócić do tego czytania, ale to niełatwe, oczy już nie te… Wiem, są audiobooki. Próbowałam, ale jestem wzrokowcem, a nie słuchowcem. Zatem przygodę z czytaniem kontynuujemy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz