niedziela, 9 marca 2025

09-03-2025

Niedawno, tzn. jakiś miesiąc temu, „świętowałam” 20-lecie trwania swojej choroby. Wiem, wiem, co tutaj świętować, można by spytać. Kupiłam tort na tę okoliczność, który skonsumowałam w gronie najbliższych. Co 36-letnia ja chciała w ten sposób uczcić? Nie, nie chorobę, ale to, jak sobie z nią radziłam i radzę. 20 lat bohaterstwa, okupionego niekiedy łzami, zgryzotami i niepewnością. Lata walki, poświęceń, zrozumienia dla siebie w chorobie. Czas na jej akceptację, czas zmagań dla mnie jako kobiety, która często odczuwa brak swojej atrakcyjności, nie wspomnę już o kwestiach związanych z macierzyństwem. Ale to, mimo wszystko, i czas radości, że miałam i mam wiele bliskich osób obok siebie, że tak wielu dobrze mi ciągle życzy, często mi o tym mówiąc oraz wspierając. To dla mnie także czas, gdy uczyłam się pokory i zbierałam doświadczenia, odkrywałam wiele różnych  emocji, które często nie były łatwe.  To wszystko wykreowało moją obecną rzeczywistość. Ten 20-letni okres to moja lekcja. I jestem dumna z tego, jak sobie z nią radzę. Nie idealnie, bo i na pewno z jakimiś niedociągnięciami, z jakimiś „dziurami”, ale chyba inaczej nie było można. Musi być „po Kasiowemu”. I to chyba w tym wszystkim moja największa wartość dodana. Jak to ja, „szklanka jest do połowy pełna” po tych 20-stu latach ;)

 Jak się czuję? Bardzo różnie. Przydarzały się i w ostatnim kwartale infekcje, ze skutkami których walczę do tej pory. A i momenty, gdy moja równowaga odmawiała jakiejkolwiek współpracy, a nogi zupełnie mnie nie niosły. Nie wspomnę o oczopląsie, ogromnym zmęczeniu czy drżeniach, które sprawiały, że były chwile, gdy chciałam uciec z pracy i zaszyć się w jakimś kącie do momentu, gdy będzie choć trochę lepiej. Ale były i momenty względnej stabilizacji czy uśmiechu. Myślę, że większość chorych to zna. Kalejdoskop doznań i emocji.

Na koniec, chciałabym przypomnieć jak wielką wagę dla chorych i potrzebujących ma 1,5% podatku. Dlatego pamiętajmy o nim przy rozliczaniu swojego PIT-u.

Do napisania! :)